
Zakończyły się rozgrywki grupowe, znamy wszystkie pary ćwierćfinałowe. Łotwa i Francja bez porażki.
Ostatni dzień gier w grupach B i D objawił fantastyczne akcje oraz absurdy takie jak hurtowo pudłowane rzuty wolne. Oglądaliście? Nie? To obejrzyjcie:
Grupa B
W pojedynku potęg na K (potęk?) Korea wygrała wyraźnie z Kazachstanem 21:13 i cieszy się z przedostatniego miejsca w grupie. Gratulacje.
W kolejnym meczu Litwini grali o życie z niepokonaną do tej pory Belgią, która jest jedną z rewelacji tego turnieju. Mecz był zażarty do ostatniej sekundy:
Zaraz potem Amerykanie i Litwini rozpoczęli korespondencyjny konkurs – kto pierwszy zdobędzie 22 punkty w meczu z drużyną na K? Zdecydowanie wygrali Litwini, pokonując Koreańczyków 22:12, choć wymagało to celowego nietrafienia 4 wolnych z rzędu.
Amerykanie też szukali maksymalnej możliwej liczby punktów, na wypadek gdyby to średnia decydowała o ostatecznej pozycji w grupie i… o mało przez to nie przegrali z Kazachami! Pod koniec również CELOWO pudłowali wolne i za wszelką cenę chcieli zakończyć mecz rzutem z dystansu. Nie trafiali jednak, szczególnie że przeciwnicy zorientowali się w ich planach i bronili tylko linii rzutów za dwa. Warto zobaczyć i zastanowić się, czy takie kuriozalne sytuacje nie zabijają jednak ducha gry:
Ostatecznie faworyci wygrali, ale tylko 22:19. W efekcie dało im to awans, mimo że… przegrali ostatni mecz z Belgami!
Spójrzcie na końcową tabelę, Belgowie pokonali Amerykanów, przegrali jeden mecz z Litwinami (jednym punktem) i… jadą do domu.
Zdecydowanie najwięksi przegrani mistrzostw, grali świetnie, na pociechę zapamiętajmy chociaż ich nazwiska:
Grupa D
Najmocniejsza grupa znów nie zawiodła. Na początek Chorwaci kontra Łotysze, piękny mecz!
21:18 wygrywa Lasmanis i spółka. Ale to dopiero początek…
W kolejnym meczu gospodarze walczyli z Holendrami, można powiedzieć nawet, że walczyli wręcz, a austriaccy kibice stworzyli prawdziwy kocioł!
Zabrakło niewiele, Holendrzy z pierwszym (dopiero!) zwycięstwem – 17:15.
Czas na nasz ulubiony zespół – Kanadę. Steve Sir i Kyle Landry wyglądają jak Twój wujek i jego brat (czyli Twój ojciec), ale grać potrafią. Trudno nie darzyć ich sympatią. Dynamic duo back in action! Tym razem przeciwko przepotężnym Łotyszom:
Nie dali rady, przegrali 16:21, ale i tak ich kochamy.
Chwilkę później musieli walczyć z gospodarzami, kibicami i momentami sędziami:
Przegrali 16:19, i co z tego? Udowodnili, że każdy może walczyć o najwyższe laury, i to z klasą. Przy okazji, czy Kyle Landry Wam też przypomina Pau Gasola? 🙂
O ostatecznym układzie tabeli decydował ostatni mecz: Holandia – Chorwacja. Jedyną szansą Holendrów, aby awansować, była wygrana. I to nie byle jaka, co najmniej 18 zdobytych punktów. Gdyby przegrali – awansowałaby Austria. Domyślacie się komu kibicowali miejscowi? Holendrzy zdobyli… 22 punkty, wygrali do 16. I wyrzucili Austrię oraz Kanadę z playoffs.
Łotysze wychodzą z grupy bez straty punktu, brawa dla Austriaków za walkę i dobrą grę, brawa dla kibiców w Graz, stworzyli świetną atmosferę!
Play-offs time, baby!
Słowo na niedzielę:
Jutro szalony dzień, w ćwierćfinale o 13:35 gramy ze Słowenią! To przystojne chłopaki, ale chyba powinni już wracać do siebie, czyżn’t?
Po zwycięstwie nad Słoweńcami, już w półfinale, na pewno spotkamy się ze zwycięzcą meczu Łotwa – Litwa, czyli pewnie z Łotyszami…
Przypominamy, na igrzyska awansują 3 zespoły – finaliści i wygrany w meczu o trzecie miejsce!
Fot. http://www.fiba.basketball/
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!