Najlepsza propozycja na weekend: World Tour Debreczyn!

Zaplanujcie sobie wypad na węgierskiego mastersa w przyszłym roku, nie pożałujecie. Relacja z tegorocznej edycji i przewodnik w jednym.

Dlaczego warto?

Krótko, najważniejsze naszym zdaniem punkty:

  1. 3×3 na najwyższym poziomie – najlepsze zespoły, najlepiej zgrane, największe gwiazdy, największe nagrody więc i motywacja, ekipa organizatorów/komentatorów/sędziów/obsługi/graczy których znacie pewnie tylko z YT. Wszyscy chętni aby przybić piątkę, pogadać, zrobić sobie zdjęcie.
  2. Jest pięknie – Debreczyn to bardzo urokliwe miasto, dawna stolica Węgier, jest co zwiedzać, można pospacerować.
  3. Jest blisko – z Krakowa można dojechać w 5-6 h, drogi dobre (głównie autostrady), po drodze można stanąć na oscypka, a nawet wyjście na szlak w Tatrach.
  4. Jest tanio – da się objechać w obie strony na jednym baku benzyny (sprawdzone), koszt winietek to 150 zł, trzy noce w niczego sobie apartamencie to 700 zł, jedzenie jest pyszne i tańsze niż w Polsce, parkowanie za darmo, biletów na World Tour brak – wchodzicie za darmo. Za 1500 zł możecie mieć najlepszy weekend w Waszym życiu – we dwoje!
  5. Jest niesamowicie – całe wydarzenie przypomina trochę tradycyjny mecz koszykówki, trochę koncert rockowy, trochę teatr. DJ gra non stop, kamera pokazuje kibiców w każdej przerwie, świetni konferansjerzy znają się na koszykówce 3×3, w konkursach dla publiczności można wygrać naprawdę fajne nagrody i dobrze się bawić, z bliska gra i konkursy robią dużo większe wrażenie niż na ekranie.

Jak było w tym roku?

Na szczyt, po nieudanych (dla nich na pewno) IO i ME, wrócili Serbowie z Ub. Mr Mustache szalał:

Nic dziwnego, że zgarnął kolejną nagrodę dla MVP turnieju:

Nam najbardziej jednak podobała się gra Amerykanów z Miami. Przyjechali na Węgry tylko we trójkę, w mocno eksperymentalnym składzie (Dylan Travis, James Parrott, Mitch Hahn), i podobnie jak ich młodsi koledzy i koleżanki, niemal wygrali cały turniej grając bez zmiennika! Warto obejrzeć przynajmniej jeden ich mecz, tu przegrany ostatecznie finał:

Po drodze Amerykanie pokonali reprezentację Austrii (świeżo upieczonych mistrzów Europy!) i reprezentację Belgii (grającą jako Riffa) – ich udział w finale nie był więc przypadkiem.

Dylan Travis, który grając z Jimmerem Fredette wypada zazwyczaj blado, zrobił na nas niesamowite wrażenie: pełny profesjonalizm, zaangażowanie, waleczność, przegląd boiska, rzut! Hahn to także niesamowity walczak z genialnym rzutem z dystansu. A Parrott wchodzi, rzuca, zbiera, blokuje i na dokładkę rzuca wolne o tablicę 🙂 Jesteśmy fanami i bardzo cieszymy się, że mogliśmy ich zobaczyć na żywo.

Coraz mocniejsze wydają się zespoły z Holandii, zarówno Utrecht jak i Amsterdam pokazały się z dobrej strony, spodziewamy się coraz większej i mocniejszej obecności pomarańczowych w dalszej części sezonu World Tour 2024. Norbert Thelissen ma niesamowity ciąg na kosz! Zobaczcie sami jak zmietli z planszy wyjadaczy z Liman:

Siedząc 2 dni na trybunach zabawialiśmy się również w wyszukiwanie podobieństw do znanych graczy z NBA, wykryliśmy np. że Nesta Agasi wygląda (i skacze!) jak Vince Carter, a Nico Kaltenbrunner to taki James Harden 3×3… z kolei zwycięzca konkursu dwójek, Litwin Ignas Razutis, na pierwszy rzut oka (pozory mylą!) wydaje się typowym graczem ligi amatorskiej 😉

I tylko gra polskiego zespołu zaskoczyła nas negatywnie, ale to już całkiem inna historia… Za to nasi dunkerzy i startujący w konkursie rzutów z dystansu Przemysław Zamojski pokazali się z bardzo dobrej strony, szkoda że zabrakło troszkę do zwycięstw.

Kończymy (no prawie ;)) najlepszymi akcjami turnieju, naprawdę warto obejrzeć:

Bonus – dla tych którzy doczytali do końca

Najlepsze jedzenie: Calico Jack Pub – warto przejść 10 minut od głównego placu i zjeść u nich gulasz oraz inne dania, palce lizać!

Pyszną kawkę i lody znajdziecie w Aranytölgy Kávézó, konsumując je patrząc na boisko i kościół wspomniany niżej.

Warto odwiedzić: Wieża katedry św. Anny sąsiadującej z boiskiem…

… a także kościół reformowany (po drodze do niego miniecie piękny teatr).

Warto zrobić: Spacer/przebieżkę w okolicach stadionu, sąsiadującego z nim parku i aquaparku. W co drugą niedzielę jedyny w swoim rodzaju targ staroci 😉

Mamy nadzieję, że choć trochę wprowadziliśmy Was w klimat… jeśli tak to pozostaje powiedzieć: do zobaczenia w Debreczynie! 🙂

Fot. własne

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*