Trzecia kolejka BIG3 za nami

Tym razem liga BIG3 gościła w Nowym Jorku, gdzie odbyła się trzecia seria gier szóstego sezonu. Zapraszamy na naszą tradycyjną relację 🙂

Nie ma już niepokonanych drużyn, jest za to jedna bez zwycięstwa na koncie. Ale po kolei…

Power 50 – Trilogy 40

Zadyszka mistrzów? Zdecydowanie tak, to już druga porażka z rzędu. Nie pomógł fakt, że tuż przed meczem ze składu wypadł kapitan zespołu James White, a zastępujący go Ryan Carter okazał się słabym ogniwem defensywy Trilogy. Zabrakło warunków fizycznych. Carter ze swoimi 185 centymetrami wzrostu raz za razem obierany był jako cel podkoszowych Power, Royce White zakończył zawody z dorobkiem 20 pkt., dzielnie wtórował mu T.J. Cline, który uzbierał 14 “oczek”. Po stronie pokonanych Earl Clark zanotował 14 pkt., a Isaiah Briscoe dołożył 11 pkt., 8 zb. Wszystko to okazało się niewystarczające, na zbilansowanych, ruchliwych i skutecznych tego dnia zawodników Power. Statystyka asyst mówi nam wiele o grze obu zespołów: 10-3 na korzyść zwycięzców.

Tri State 45 – Triplets 51

Pojedynek dwóch najlepszych zawodników drugiej kolejki, czyli Jasona Richardsona i Jeremy’ego Pargo na korzyść tego drugiego. J-Rich skrzętnie pilnowany przez Joe Johnsona przez cały mecz musiał ciężko pracować na punkty (14 pkt., 7 zb. 4 as.), za to Jeremy absolutnie nie zszedł z poziomu sprzed tygodnia i zakończył spotkanie z dorobkiem 26 pkt. W końcu dobre zawody zaliczył Iso Joe, który oprócz 17 pkt. zapisał na swoim koncie 7 zb. i 5 as. Najskuteczniejszy po stronie pokonanych okazał się Davin Ebanks (16 pkt., 8 zb.). Mecz miał bardzo wyrównany przebieg, z początku prowadzili podopieczni Juliusa Ervinga, krótko po przerwie “odpalił” Jeremy Pargo, dając swojej drużynie kilka punktów przewagi, która została utrzymana do samego końca. Polecamy obejrzeć skrót, jest na co popatrzeć:

3 Headed Monsters 42 – 3’s Company 50

Po dwóch porażkach w pierwszych meczach “Kompania” bardzo chciała ten mecz wygrać i było to widać od samego początku. Byli szybcy, agresywni, skoncentrowani i dzielili się piłką. 10 asyst przy tylko 2 po stronie “Potworów”. Tym ostatnim zdecydowanie brakuje rytmu w ofensywie, praktycznie nic się nie klei w drużynie prowadzonej przez Reggiego Theusa. Na domiar złego pod koniec meczu dość poważnie wyglądającej kontuzji kostki doznał MVP poprzedniego sezonu Kevin Murphy (13 pkt., 6 zb.). Mamy nadzieję, że uraz nie okaże się bardzo poważny. 3 Headed Monsters nie można odmówić chęci walki – w pewnym momencie doszli przeciwników na 2 punkty (40-42), ale później punktowali już tylko zawodnicy 3’s Company. Najlepszym zawodnikiem Monsters okazał się Rashard Lewis (15 pkt., 14 zb.), po stronie zwycięzców na wyróżnienie zasłużyli: Michael Beasley (17 pkt., 15 zb.), Julian Wright (14 pkt., 11 zb.) oraz Mario Chalmers (13 pkt.):

Enemies 44 – Bivouac 50

Po stronie Enemies zabrakło tym razem Isaiah Austina, co skrzętnie wykorzystali przeciwnicy. W szczególności mamy tu na myśli Ronnie Brewera, który raz za razem “wjeżdżał” na niedostatecznie broniony kosz rywali. Do przerwy bardzo równo, po kolejnej uciecze za plecy Brewera to Bivouac schodzili do szatni z przewagą jednego punktu. Po przysłowiowej zmianie stron zaczęła się zarysowywać przewaga podopiecznych Garego Paytona, a szczególna w tym zasługa Garlona Greena, który w pewnym momencie zaliczył 8 punktów z rzędu (w całym meczu uskładał ich 16). Przewaga została utrzymana do końca meczu i to Bivouac cieszyli się z drugiej wygranej w tym sezonie. Wśród pokonanych najskuteczniejszy okazał się Jordan Crawford (20 pkt., 6 zb.) oraz Quincy Miller (18 pkt., 5 zb.), dla zwycięzców oprócz Garlona punktował też “drugi” Green, czyli Gerald (18 pkt. 7 zb.) oraz wspomniany Brewer (16 pkt., 12 zb.):

Killer 3’s 51 – Aliens 39

Mecz bez większej historii, Killer 3’s kontrolowali przebieg spoktania niemal od samego początku. Aliens nadal bez ofensywnego flow, Dusan nadal nieskuteczny (4/12 z gry), dodatkowo widać frustracje Serba – drugi tydzień z rzędu kończy z przewinieniem technicznym na koncie, tym razem został dodatkowo wyrzucony z boiska. To już 0-3, Aliens są jedyną drużyną bez zwycięstwa na koncie. Nie pomogło 16 pkt., 9 zb. Janisa Timmy, nie pomogło też 10 pkt., 9 zb., 5 as. Zwycięzcy byli tego dnia prowadzeni przez fenomenalnie dysponowanego Donte Greene’a (28 pkt. 12 zb.):

Ghost Ballers 39 – Ball Hogs 50

Co powiecie na taką statystykę: Ball Hogs zaliczyli 18/29 z gry, 8/13 zza łuku, 14 asyst przy 18 koszach i jedynie 3 straty? Jak dla nas mecz prawie idealny, idealny jest też wynik dla podopiecznych trenera Barry’ego. Spotkanie rozstrzygnęło się już w pierwszej połowie, wygranej przez Ball Hogs dwunastoma punktami. Ghost Ballers mogli się dwoić i troić, lecz tego dnia na ich rywali nie było po prostu mocnych. Jodie Meeks 16 pkt., 6 zb., 5 as., Leandro Barbosa 11 pkt., Jeff Ayers 10 pkt., 5 zb., 4 as. Po stronie pokonanych jedynym zawodnikiem z dwucyfrowym dorobkiem punktowym okazał się Mike Taylor (15 pkt.). Tym samym nie ma już w tym sezonie niepokonanej drużyny w lidze:

Rzut oka na tabelę po trzeciej kolejce:

 

Statystyki indywidualne:

 

A już w sobotę przenosimy się do FedEx Forum w Memphis, gdzie na co dzień grywa największy “gangster” NBA 😉

Fot. big3.com

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*