Triumf Ub w Wiedniu, Dejan Majstorovic zasłużonym MVP, idzie nowe!

To był najmocniej obstawiony turniej cyklu World Tour w tym sezonie. Stawiły się wszystkie najlepsze zespoły.

Wygrali odwieczni faworyci, ale byliśmy też świadkami demonstracji siły nowych drużyn, dopiero walczących o swoje stałe miejsce w czołówce. W Wiedniu zarówno Hiszpanie jak i Niemcy, bo o nich mowa, pokazali się ze świetnej strony.

Oddajmy jednak cesarzowi, co cesarskie. Serbowie z Ub, jak to mają w zwyczaju, zaczęli turniej powoli, wręcz niemrawo. W pierwszym meczu, z amerykańskim Londynem, przegrywali już 1:9 i ostatecznie zainkasowali wysoką porażkę na start. Rozkręcali się jednak z meczu na mecz, co też mają w zwyczaju. Czasem mamy wrażenie, że po tych wszystkich latach oni potrafią wygrać każdy* mecz cwaniactwem, doświadczeniem, zgraniem lub po prostu siłą woli… niesamowita drużyna. Grająca pod batutą prawdziwego Maestro. Ale po kolei.

*nie dotyczy Igrzysk Olimpijskich

Runda kwalifikacyjna

Rzadko piszemy o tej części, skupiając się zazwyczaj na właściwym turnieju, ale tym razem obie grupy były tak mocno obsadzone, że warto im poświęcić chwilę.

Lozanna (tym razem bez Przemka Zamojskiego), Partizan, Utrecht, Tel Awiw, Skyliners (to Niemcy + Stefan Kojic), Barcelona. Przecież te drużyny byłyby w czubie każdego challengera! Ostatecznie awansowały dwie ostatnie. Hiszpanie nie dali szans bardziej doświadczonym w World Tour Serbom i Holendrom. Izraelczycy zapewnie w tych dniach mieli na głowie dużo ważniejsze sprawy… A w decydującym o awansie meczu drużyna Lozanny pokazała, że bez pana Przemysława też jakoś im nie idzie:

Rozgrywki w grupach

Hiszpanie okazali się rewelacją nie tylko w rundzie kwalifikacyjnej. Grając już w turnieju głównym, wygrali z bardzo mocnym zespołem Tuluzy, a Guim Expósito to zdecydowanie nazwisko, które warto zapamiętać:

W tej samej grupie C bezkonkurencyjni byli Litwini z Czerwonego Dworu (Raudondvaris). W grupie A rządzili Amerykanie z Londynu, demolując m.in. późniejszych zwycięzców turnieju, warto zobaczyć jak grają:

Z grupy B Holendrzy z Amsterdamu awansowali z dwoma zwycięstwami, w meczu o wszystko, po dogrywce, “The Future” wyrwał awans dla Niemców z Bonn:

Nie układa się ten sezon zespołowi Riffy (w rzeczywistości Belgom)…

Ozdobą fazy grupowej był na pewno mecz gospodarzy, z najładniej naszym zdaniem grającym w tym sezonie zespołem Miami. Naprawdę warto obejrzeć, a także poczuć atmosferę trybun.

Ostatecznie oba zespoły awansowały do fazy pucharowej, w pokonanym polu zostawiając zespół Skyliners.

Faza play-off

Dwóch wielkich graczy rozdawało karty na tym etapie, aby spotkać się w finale. Pierwszym był najbardziej utytułowany gracz na świecie – Dejan “Maestro” Majstorovic. Drugim Fabian “The Future” Giessmann. Majstorovic w całym turnieju zdobył najwięcej, 37 punktów (w pięciu meczach), rzucając przede wszystkim z dystansu, z kosmiczną jak na ten poziom obrony skutecznością: 6/8 w rzutach za 1 punkt, 12/27 za 2. Dzięki temu Serbowie dość gładko przeszli drabinkę turniejową do samego finału. A po jego wygraniu, Maestro dodał do swojej kolekcji kolejną nagrodę MVP.

Drugą gwiazdą turnieju okazał się Niemiec, o którym być może już słyszeliście. Jeżeli nie, warto nadrobić zaległości:

Niemcy mistrzami świata U23! Mistrzyniami Amerykanki.

Fabian Giessmann jest tym, czym w naszych mokrych snach był Adrian Bogucki. To taki Shaquille O’Neal 3×3, zaraz po wejściu do ligi. Różnica jest taka, że świetnie rzuca z dystansu. Tak wciągnął swoją drużynę do półfinału:

…a tak pożegnał rewelację turnieju, drużynę Barcelony:

Dopiero stare wygi z Ub znalazły na niego sposób, w drugiej połowie meczu finałowego:

Z kronikarskiego obowiązku wrzucamy jeszcze całą drabinkę turniejową z wynikami, dawno nie widzieliśmy na tym etapie mastersa tyle świeżej krwi:

Zazdrościmy kolegom z Zachodu wspaniałego Fabiana, ale jest również coś, czego oni nam zazdroszczą…

Koszykówka 3×3 na wózkach

W miniony weekend Wiedeń był TOTALNĄ stolicą koszykówki 3×3. Poza Mastersem i turniejem cyklu Women’s Series, rozegrano tam również trzy turnieje młodzieżowe Nations League oraz turniej streetballa na wózkach. Wygrany przez Polską drużynę Mustang Warsaw!

Mecz finałowy Mustangów przeciwko Galatasaray Stambuł:

Jeżeli kiedyś będziecie mieli możliwość spróbować zagrać w kosza na wózku – spróbujcie. Zobaczycie jakiej siły, refleksu, szybkości i odwagi wymaga ta gra. A gracze chętnie opowiedzą Wam również o tym, jak jest kosztowna… tym bardziej warto docenić sukces (kolejny już) i kibicować naszym drużynom w tej odmianie koszykówki 3×3.

Serdecznie gratulacje Panowie!

Postaw mi kawę na buycoffee.to Fot. fiba3x3.com

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*