
Kto tak naprawdę rządzi na polskich boiskach 3×3? Kto jest tym, który trafia decydujące rzuty, blokuje rywali i sprawia, że publiczność wstrzymuje oddech?
Przyjrzyjmy się najlepszym polskim koszykarzom 3×3, którzy mogą pochwalić się nie tylko rzeszą wiernych fanów, ale też realnymi osiągnięciami na międzynarodowej scenie.
Liderzy, którzy napisali historię
Na początek – crème de la crème polskiej koszykówki 3×3. Jeśli śledzisz tę dyscyplinę, na pewno znasz takie nazwiska jak Szymon Rduch, Michael Hicks czy Przemysław Zamojski. To właśnie oni od lat stanowią trzon reprezentacji Polski i są twarzami tej dyscypliny w kraju.
Szymon Rduch, mniej widoczny w kontekście zdobyczy punktowy, to tzw. “glue guy” drużyn w których występuje. To doświadczony zawodnik, który na boisku zostawia serce, potrafi też świetnie podać czy rzucić z dystansu. W jego grze zawsze brakowało nam nieco agresji – ale to przypadłość większości krajowych zawodników, również w grze na dwa kosze. A Michael Hicks? Cóż, to prawdziwy showman, postać ikoniczno-historyczna. Jego rzuty za dwa punkty to coś, co można oglądać w nieskończoność. Michael “Money in the bank” Hicks ma w sobie coś, co przyciąga uwagę – pewność siebie, charyzmę i ten błysk w oku, który mówi: „Dajcie mi piłkę, a pokażę wam, jak się to robi”.
Nie można też zapomnieć o Przemysławie Zamojskim, który z parkietów 5×5 przeniósł się na boiska 3×3 i od razu stał się jednym z liderów. Jego doświadczenie, spokój i umiejętność podejmowania decyzji w kluczowych momentach to coś, co wyróżnia go na tle innych. Lód w żyłach, rzut na zwycięstwo, celny! Tego gościa każdy chce mieć w swojej drużynie.
Ostatnio zarówno popularny “Zamoj” jak i Rduch spotkali się podczas turnieju w Lozannie, reprezentując dwie różne drużyny. Zamojski od tego sezonu gra w regularnie widocznej w World Tourze Lozannie, a obieżyświat Rduch wystąpił tym razem w barwach hiszpańskiej drużyny Argos Bats.
Osiągnięcia
Polska reprezentacja 3×3 ma na swoim koncie wiele sukcesów (i trochę porażek), a wymienieni wyżej zawodnicy odegrali w nich kluczowe role. Najlepiej wspominamy oczywiście rok 2019, kiedy to Polska zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Świata w Amsterdamie, co było ogromnym osiągnięciem. Hicks był wtedy jednym z najlepszych strzelców turnieju, a jego rzuty w końcówkach meczów przyprawiały rywali o ból głowy.
Rduch i Zamojski również nie pozostawali w tyle, pokazując, że polska drużyna to nie tylko indywidualności, ale przede wszystkim zgrany kolektyw. Warto też wspomnieć o występach tej trójki w turniejach FIBA 3×3 World Tour, gdzie regularnie, bez kompleksów, rywalizowali z najlepszymi drużynami na świecie.
Młode wilki na horyzoncie
Czas płynie nieubłaganie i choć liderzy polskiej sceny 3×3 wciąż trzymają wysoki poziom, na horyzoncie pojawiają się młode talenty, które mają szansę przejąć pałeczkę w przyszłości. Jednym z takich zawodników jest Michał Samsonowicz, który coraz częściej pokazuje się z dobrej strony na krajowych i międzynarodowych turniejach. Jego szybkość, zwinność i odwaga w grze sprawiają, że jest graczem, którego warto obserwować.
Innym obiecującym zawodnikiem jest Damian Krużyński, dwumetrowy dwudziestojednoletni gracz, już z przetarciem międzynarodowym w Nations League. Warto obserwować tego gracz, aktualnie 7 w rankingu Polaków. Jeśli dodać do nich np. Michała Lisa, Maksymiliana Formellę czy Adama Anusewicza to powstanie być może trzon naszej przyszłej reprezentacji.
Podróże kształcą?
Czy polscy młodzi koszykarze 3×3 mają szanse zaznaczyć swoją obecność w światowych rozgrywkach i odcisnąć na nich swoje piętno, jak ich starsi koledzy? To się okaże, na pewno nie będzie to łatwe. Świat idzie do przodu, wiele federacji mocno inwestuje w grę na jeden kosz, również w wersji młodzieżowej. Będą się liczyły nie tylko umiejętności, ale również charakter. Walka na boisku do ostatniej kropli potu, ale również poza nim. Na treningach, przy stole, a także w głowach. Ten sport niesie za sobą olbrzymi bagaż emocjonalny. Jest dynamiczny, szybki, pełen zwrotów akcji, czasem pozytywnych, ale czasem również bardzo przykrych. Wiadomo, tam gdzie wygrywa jedna drużyna – druga poznaje smak porażki. Kto śledzi poczynania naszej reprezentacji na Mistrzostwach Świata bądź Igrzyskach Olimpijskich ten wie, jak dramatyczne potrafią być te dziesięciominutowe sprinty.
Trudno również wyobrazić sobie gwiazdę FIBA3x3 bez potężnego międzynarodowego doświadczenia. Michael Hicks stał się jednym z nas – Polakiem z krwi i kości (no, może bardziej z serca i ducha), ale uczył się basketu w USA. Z kolei Rduch to przykład zawodnika, który grał już chyba na wszystkich kontynentach i dzięki koszykówce zwiedził potężny kawał świata. Swoją ciężką pracą i determinacją udowadnił, że marzenia można spełniać, jeśli tylko się w nie wierzy. Teraz globtroterem stał się Przemysław Zamojski.
Co dalej?
Są tacy, którzy twierdzą, że polska koszykówka 3×3 ma przed sobą świetlaną przyszłość. To dzisiaj raczej urzędowy optymizm. Nieliczne sukcesy naszych zawodników na arenie międzynarodowej przyciągają uwagę mediów, sponsorów i młodych graczy, którzy marzą o tym, by pewnego dnia stanąć na ich miejscu – ale wciąż jest ich zbyt mało, a trend wydaje się negatywny.
Czy Polska ma szansę na kolejne medale? Oczywiście, szanse są zawsze. Trochę jednak przyjdzie nam poczekać na długą listę turniejów, w których kasyna blik podadzą naszą reprezentację w top10 kandydatów do końcowego triumfu. Jesteśmy jednak prawie 40 milionowym krajem i nikt nie ma wątpliwości, że wśród naszych młodych talentów jest potencjał na światowe granie. Trzeba im tylko (a może aż) pomóc, zaufać, doradzić, wskazać. Kto wie, może już niedługo doczekamy się kolejnych Hicksów czy Zamojskich, którzy podbiją światowe boiska 3×3.
Ukryte talenty
Założymy się o duże pieniądze, że na streetballach, lokalnych turniejach, w ligach juniorów 5×5 można znaleźć dziesiątki, jeśli nie setki graczy, którzy bez kompleksów potrafią rywalizować z najlepszymi. Szymon Rduch, Michael Hicks, Przemysław Zamojski też tak zaczynali i nikt z nich nie wchodził do 3×3 jako supergwiazda rozgrywek na dwa kosze. To miłość do tej odmiany gry, żyłka obieżyświatów, odwaga w próbowaniu nowych rzeczy, poświęcenie prywatnego czasu na treningi, podróże i zgrupowania zaprowadziły ich na karty historii polskiego 3×3.
Może znacie kogoś, kto Waszym zdaniem byłby idealnym zawodnikiem 3×3? W swoim klubie nie może się przebić, nie dostaje minut, albo jego streetballowy styl nie leży trenerowi? Podzielcie się opiniami w komentarzach i dajcie znać, kogo Waszym zdaniem brakuje na tej liście! Koszykówka 3×3 będzie Wam wdzięczna 🙂
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!