Podsumowanie występów Polaków na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio

Emocje opadły. Teraz już na chłodno można analizować, oceniać, proponować… Zapraszamy do konstruktywnej dyskusji!


Od razu zaznaczamy, że nie czujemy się kompetentni na tyle, aby odważyć się przedstawiać jakieś recepty. Jest to podsumowanie z punktu widzenia dość zaawansowanego kibica, który ma swoje obserwacje, przemyślenia, odczucia i pytania. Nie jesteśmy na tyle blisko kadry Polski, aby wiedzieć co się dzieje w drużynie i sztabie na co dzień. Nie jesteśmy też zawodowymi trenerami. Ostateczne decyzje podejmowały i będą podejmować oczywiście osoby, które zajmują się tym zawodowo, kompetentne i (mamy nadzieję) dobrze za swoją pracę wynagradzane. Będzie nam bardzo miło, jeżeli nasze obserwacje uzupełnią analizy profesjonalistów i być może zwrócą ich uwagę na jakiś szczegół. No to zaczynamy:

Awans na IO

Wszystkim, którzy twierdzą, że sam awans na igrzyska był wielkim sukcesem polskiej koszykówki 3×3… przyznajemy rację. Bezsprzecznie, znalezienie się gronie najlepszych 8 drużyn jest ogromnym sukcesem naszej drużyny, który bardzo trudno będzie powtórzyć za trzy lata! Do Tokio nie pojechały reprezentacje krajów które są od nas zdecydowanie mocniejsze, w każdym aspekcie koszykówki, poza 3×3. Przejrzyjcie poniższą listę nieobecnych i zastanówcie się jaka jest siła reprezentacji 5×5 tych państw:

  • USA
  • Litwa
  • Słowenia
  • Francja
  • Australia
  • Niemcy
  • Kanada
  • Hiszpania
  • Chorwacja
  • Argentyna

Założymy się, że w 2024 roku w Paryżu zobaczymy reprezentacje 3×3 przynajmniej pięciu z powyższych dziesięciu krajów? Przy okazji, miłośników takich zakładów informujemy o istnieniu czegoś takiego jak bonus za rejestracje Vulkanbet, może Wam się przyda.

Podsumowując – naszym graczom należą się wielkie brawa i gratulacje. Szczególnie, że awans uzyskali w pięknym stylu, pokonując w decydującym meczu późniejszych mistrzów olimpijskich.

Przygotowania

Po zapewnieniu sobie awansu na IO nasi poszli za ciosem i zapewnili sobie awans na ME – turniej eliminacyjny wyglądał dla nas jak formalność, a my wyglądaliśmy na nim naprawdę mocno. Wygrane z Hiszpanią, Turcją i Chorwacją zapewniły nam udział w paryskim turnieju, już we wrześniu:

Reprezentacja mężczyzn z awansem na Mistrzostwa Europy!

Była końcówka czerwca i od tego momentu skupiliśmy się wszyscy na przygotowaniach do Tokio. Nasi trenowali, pełno było ich w mediach, zagrali w turniejach kontrolnych (bez powodzenia)… wszystko wskazywało na to, że mamy plan i konsekwentnie, w skupieniu go realizujemy. Czy mieli prawo być zmęczeni? Tak! Czy powinni aż tak intensywnie zajmować się promocją? Być może nie. Chwała im jednak za to, że odwiedzali telewizje, gazety i rozgłośnie – mieli swoje pięć minut i jeżeli w Polskim Związku Koszykówki nie było nikogo innego, kto potrafiłby ciekawie i kompetentnie opowiadać o 3×3, to musieli to robić oni. Trudno mieć o to pretensje do zawodników czy trenerów.

Pomysł: Czy PZKosz nie mógłby wykorzystać do promocji dyscypliny trenera Noculaka? Potrafi on opowiadać o niej jak nikt inny, zna się na temacie, ma radiowy głos, przeogromne doświadczenie, widać i czuć że kocha ten sport jak mało kto na świecie. Apelujemy, więcej Mirosława Noculaka promującego 3×3 w mediach!

Igrzyska

Jechaliśmy do Tokio “po złoto”. Tak przynajmniej twierdzili nasi gracze i trenerzy. Czy to dobrze? Dajcie spokój, ta dyskusja o “pompowaniu balonika” jest jałowa, niepotrzebna i nudna.

To są dorośli ludzie, zawodowi sportowcy. Jeżeli mobilizuje ich stawianie sobie najwyższych celów i mówienie o tym – mają do tego prawo. Jeżeli na innych sportowców działa to stresująco – tonują oczekiwania i wypowiadają się “skromnie”. Dajmy im wolność wypowiedzi i nie oceniajmy. Nikt z nas nie wie jak by się zachował w obliczu takiej szansy.

Szanse na medal mieliśmy zdecydowanie i to duże. Czysto matematycznie – trzy z ośmiu drużyn zdobyły medale, to jest 38%! Faworyt do złota, powiedzmy sobie szczerze, był jeden. I skończył na najniższym stopniu podium.

Osoby dla których zakłady bukmacherskie na igrzyska olimpijskie są sposobem zarabiania na życie, również stawiały na to, że Polska może być czarnym koniem turnieju. I da im dużo zarobić.

Ostateczny rezultat musi być więc rozpatrywany w kategoriach porażki. My kibice jesteśmy zawiedzeni, a rozgoryczenia i żalu naszych reprezentantów możemy się tylko domyślać – na pewno jego poziom jest nieporównanie większy. To oni poświęcili niekończące się godziny, krew pot i łzy goniąc swoje marzenia.

Co się stało? Jaka jest przyczyna? Kto zawiódł? Na jakim etapie? Nie nam oceniać. Możemy jednak przyjrzeć się danym, suche liczby nie kłamią. Tak prezentujemy się w rankingach drużynowych:

Najwięcej faulowaliśmy, wymuszaliśmy najmniej fauli, często traciliśmy piłkę – siódme miejsce jest zasłużone? Indywidualnie wyglądało to tak:

Nasz “najlepszy” w turnieju zawodnik Paweł Pawłowski ma +/- na poziomie -12, niewiele lepiej od odsądzanego od czci i wiary Michaela Hicksa… który ma najwięcej zbiórek, asyst i bloków w drużynie! Najmniej widoczny Szymon Rduch ma najlepszy wskaźnik plus-minus. Publikujemy te dane nie po to aby kogoś oceniać, bronić czy krytykować. Chcemy Wam pokazać jedną ważną rzecz.

To nie jest takie proste jak się wydaje. Analiza musi być wielowymiarowa, wsparta wielogodzinnymi sesjami video (przegrane końcówki!) i na pewno przekracza możliwości typowego kibica.

Nie ferujmy więc wyroków, pozwólmy się skupić trenerom na ich pracy a zawodnikom na poprawianiu niedociągnięć. Dziękujemy za Wasze występy, emocje które nam daliście, wysiłek włożony w przygotowania i Waszą miłość do koszykówki 3×3! Jeszcze nie do końca odwzajemnioną.

Podsumowując – patrzmy na całokształt, nie oceniajmy powierzchownie, a najlepiej w ogóle nie oceniajmy jeżeli nie mamy odpowiedniej wiedzy. Doceńmy to co mamy i skupmy się na faktach a nie odczuciach. Oczywiście to tylko nasze zdanie. Różni się ono od opinii innych komentatorów – w osobnym artykule zbierzemy dla Was najciekawsze naszym zdaniem głosy. A potem przyjdzie czas na zastanawianie się co dalej z tym wszystkim zrobić. Głowy do góry, obiektywnie patrząc startujemy z bardzo dobrego punktu.

Fot. fiba.basketball

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*